🌖 Ciąża W Późnym Wieku Forum
Trzeba jednak pamiętać, że ciąża w późnym wieku (po 35. roku życia) niesie ze sobą większe ryzyko wystąpienia komplikacji m.in. poronienia, łożyska przodującego, a także poczęcia dziecka z różnymi zaburzeniami m.in. zespołem Downa, czy Edwardsa. Maria Krasicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Pęknięcie krocza w czasie porodu – powikłania . Poważnym powikłaniem pęknięcia krocza podczas porodu jest uszkodzenie mięśni zwieracza odbytu, co w skrajnych przypadkach może powodować nietrzymanie stolca i w następstwie wymagać wielu operacji naprawczych, nie zawsze gwarantujących pełne wyleczenie. Ponadto dochodzi do
Ciąża w późnym wieku - kiedy się o niej mówi? Z medycznego punktu widzenia przyjmuje się, że ciąża po 35. roku życia to ciąża późna. O prawdziwie późnym macierzyństwie mówi się, gdy kobieta decyduje się na dziecko po 40. roku życia. Ciąża w późnym wieku - szanse na zajście w ciążę Ciąża w późnym
Rekordzistka urodziła bliźnięta w wieku 74 lat! 1. Ciąża w późnym wieku. Kobiety coraz później decydują się na macierzyństwo. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego ponad połowa 30-latek jest bezdzietna. Dlatego też już nikogo nie dziwi pierwsza ciąża po 35. roku życia, czy staranie się o dziecko po czterdziestce.
Krwawienie w ciąży - przyczyny i postępowanie. Lek. Marta Hat. 71 poziom zaufania. Witam! W 6 tygodniu ciąży czynność serca jest już zwykle możliwa do uwidocznienia, ponieważ zarodek ma już wtedy więcej niż 5 mm długości (CRL). Badanie USG może w tym momencie na 100% potwierdzić obecność pęcherzyka, a na 86% określić bicie
67-latka urodziła dziecko. Maria del Carmen Bousada de Lara, w chwili porodu miała 67 lat. I w tym przypadku wybrano metodę in vitro. Potem przyznała, że oszukała lekarzy, mówiąc, że w momencie podjęcia terapii hormonalnej miała 55 lat. Wówczas miała 66 lat. Zmarła na raka w 2009 roku, osierocając dwuletnich synów.
Hormonalna terapia zastępcza a ciąża. Ciąża w wieku dojrzałym często jest zdarzeniem zupełnie dla kobiety nieplanowanym. Wciąż zbyt mało myślimy o skutecznej antykoncepcji, stawiając na metody z iście zamierzchłych czasów, jak kalendarzyk (nie mający zastosowania przy nieregularnych cyklach) czy (o zgrozo…) stosunek przerywany.
Gość Sikoreczka z pudełeczka. Goście. Napisano Kwiecień 16, 2012. daj spokoj teraz wiekszosc matek rodzi w tym wieku i rodzą, wychowują i żyją. Wiadomo ze najlepszy wiek to 20-30
Dzień dobry. Mój syn nie dawno przeszedł zabieg lewostronnego wnętrostwa. Ma 5,5 roku. Po urodzeniu jądra były w mosznie. Prawdopodobnie winny był zbyt krótki powrózek który nie zdarzył się wydłużać wraz z wzrostem syna. I mieliśmy do czynienia z wnętrostwem nabytym. Czy zabieg w tak późnym wieku skutkuje problemami w życiu
hANG. Menopauza a ciąża – jak należy rozumieć tę zależność? Czy okres menopauzy jest czasem, w którym organizm kobiety jest wciąż zdolny do zapłodnienia? Zdecydowanie nie, ale menopauza jest przez wiele kobiet mylona z okresem przedmenopauzalnym, w którym ciąża jest możliwa. Panie błędnie interpretują brak miesiączki przed 2-3 miesiące, odstawiają wówczas środki antykoncepcyjne, a wtedy dochodzi do największej ilości zapłodnień. Niestety, taka późna ciąża wiąże się z dużym ryzykiem powikłań. spis treści 1. Ciąża w okresie menopauzy 2. Klimakterium a ciąża 1. Ciąża w okresie menopauzy Nie każdy wie, co to jest menopauza, ponieważ zwyczajowe użycie tego pojęcia różni się od znaczenia medycznego. W terminologii medycznej menopauza to ostatnia miesiączka w życiu kobiety, ale potocznie nazwą tą określa się cały okres klimakterium, w którym dochodzi do wygaśnięcia funkcji jajników i ustania płodności kobiety. Pojawiają się wówczas charakterystyczne objawy menopauzy, takie jak: uderzenia gorąca, huśtawki nastrojów, suchość pochwy, dokuczliwe bóle głowy, pogorszenie stanu gęstości kości, „zimne poty” i trudności w zasypianiu. Aby lekarz mógł stwierdzić wystąpienie menopauzy, musi upłynąć 12 miesięcy od ostatniego krwawienia miesiączkowego. Wówczas już niemożliwe staje się zapłodnienie i zajście w ciążę. Zobacz film: "Menopauza - najważniejsze informacje" Niestety, wiele kobiet pomimo znajomości typowych objawów menopauzy myli ją z okresem poprzedzającym menopauzę. Najczęściej występuje on między 45. a. 50. rokiem życia. Wówczas miesiączki są nieregularne, występują co 2-3 miesiące. W trakcie tej przerwy wiele kobiet zaczyna myśleć, że nie jest już zdolne do posiadania dzieci i przestaje się zabezpieczać. Jak wykazały badania, tylko 10% w wieku 45-49 lat korzysta z naturalnych metod antykoncepcji, a jedynie około połowy kobiet w tym wieku regularnie się zabezpiecza. Dlatego też w tym okresie najczęściej dochodzi do nieplanowanego poczęcia. Ciąża w późnym wieku jest wówczas bardzo często mylona z przedwczesną menopauzą. Dodatkowym czynnikiem ryzyka jest fakt, że krwawienia miesiączkowe w okresie przed menopauzą są nieregularne, zatem kobiecie trudniej jest wyznaczyć dni płodne. 2. Klimakterium a ciąża Aby upewnić się, że masz już menopauzę za sobą, możesz wykonać testy hormonalne. Jeśli stężenie FSH jest niższe niż 30j/l, a estradiolu poniżej 30 pg/ml, to oznacza to, że nie jesteś już zdolna do zajścia w ciążę. Wykonanie takich badań hormonalnych jest szczególnie ważne, ponieważ daje kobiecie pewną informację o tym, czy wciąż musi stosować antykoncepcję, czy może uprawiać seks bez zabezpieczeń. Świadomość taka chroni kobietę przed niebezpieczeństwami późnej ciąży. Wiąże się ona z ryzykiem urodzenia dziecka z zespołem Downa (które wzrasta wraz z wiekiem). W przypadku matki 20-letniej wynosi ono 1 do 10000, w przypadku matki 35-letniej 3 na 1000, a w przypadku kobiety 40-letniej 1 na 100 przypadków. Późna ciąża wiąże się też z większym ryzykiem poronienia, przedwczesnego porodu czy wystąpienia stanu przedrzucawkowego. W przypadku kobiet po 40. roku życia poród wiąże się z większym ryzykiem powikłań i częściej w takich przypadkach wykonuje się cesarskie cięcie. Gorsze jest również samopoczucie oraz stan zdrowia takiej kobiety. Częściej jest narażona na nadciśnienie tętnicze, cukrzycę ciążową, dolegliwości sercowe i problemy ginekologiczne (np. mięśniaki). Znacznie trudniejsze staje się ponadto leczenie chorób przewlekłych (ich ryzyko rośnie wraz z wiekiem), ponieważ przyjmowanie leków w tym okresie jest ograniczone. Każda kobieta w okresie przed menopauzą powinna zatem szczególnie uważać i nie dać się zwieść przekonaniu, że nie może już zajść w ciążę. Potrzebujesz konsultacji z lekarzem, e-zwolnienia lub e-recepty? Wejdź na abcZdrowie Znajdź Lekarza i umów wizytę stacjonarną u specjalistów z całej Polski lub teleporadę od ręki. polecamy
Annegret Raunigk (65 lat) oczekuje czworaczków, a już w tej chwili ma trzynaścioro dzieci. Również w Polsce, dzieci zaplanowane przez matki po pięćdziesiątce, rodzą się coraz częściej. Artykuł został opublikowany w POLITYCE w kwietniu 2015 roku. Maria, klientka jednej z warszawskich klinik leczenia niepłodności, ma 54 lata i jest w widocznej ciąży. To jej pierwsze dziecko, chłopczyk. Mówi o nim „dziedzic”. Jest zadowolona nie tylko z opieki lekarzy, ale też ze swojej fizycznej formy i samopoczucia. A o tym, że podczas ciąży, którą można porównać do realizacji ważnego projektu, istotny jest spokój, Marii – od lat na kierowniczym stanowisku – nie trzeba przypominać. No więc jest wyciszona, nie pali, odżywia się zdrowo, skupia na celu, czyli donoszeniu ciąży. Ani przez moment nie traktuje decyzji o ekstremalnie późnym macierzyństwie jako przejawu egoizmu. – Z powodu licznych wyrzeczeń to raczej akt altruizmu – tłumaczy Zofia, 53 lata, w szóstym miesiącu ciąży, klientka gdańskiej kliniki INVICTA. Obie urodzą dzieci, które nie będą miały ich materiału genetycznego, ale geny męża i anonimowych dawczyń komórek jajowych. Młodszych od nich o prawie 20 lat. Dojrzałość do dziecka O takich jak Maria i Zofia niektórzy ginekolodzy mówią: matki menopauzalne albo geriatryczne pierworódki. Z przygotowanego we Włoszech sprawozdania z realizacji ustawy o in vitro w krajach europejskich („Standard w zakresie medycznie wspomaganego rozrodu”) wynika, że 30 proc. sztucznych zapłodnień w Polsce wykonano na 50-latkach. To oficjalne dane, ale jest przecież jeszcze tzw. turystyka reprodukcyjna, napędzana brakiem limitu wiekowego – w Polsce nie ma ustawodawstwa dotyczącego in vitro wykonywanego w prywatnych placówkach, bez refundacji ze strony państwa. Nie ma limitów wiekowych jak w wielu innych krajach Europy, więc kobiety z tych państw przyjeżdżają na sztuczne zapłodnienie właśnie do Polski. Większość z około 50 prywatnych klinik in vitro zajmuje się płodnością klientek do 45 roku życia, Salve Medica z Łodzi rozciąga tę granicę do 49 roku życia, ale w wielu klinikach zależy od relacji pacjentek z lekarzami. Co najmniej kilkadziesiąt matek 50+ rodzi co roku w Polsce. Oficjalnie do prowadzenia pacjentek, które skończyły pięćdziesiątkę, przyznaje się tylko INVICTA. – Lekarz nie ma podstaw prawnych, aby odmówić in vitro kobiecie w późnym wieku. Ale zanim pacjentka zostanie zakwalifikowana do programu, musi przejść szereg badań, które potwierdzą, że może bezpiecznie donosić ciążę – mówi prof. Krzysztof Łukaszuk, kierownik kliniki. Poczęcie dziecka po pięćdziesiątce jest możliwe tylko dzięki dawstwu komórki jajowej albo zarodka. Kobiety w tym wieku nie produkują już własnych komórek jajowych. O tym, że dziecko, które niedługo urodzi, nie ma jej genów, tylko materiał męża i anonimowej dawczyni, 54-letnia Maria stara się dużo nie myśleć. Najważniejsze, że obca gameta połączona z plemnikiem jej męża była młoda i – można powiedzieć – z certyfikatem. Czyli jeszcze na poziomie dawczyni została przebadana pod kątem chorób genetycznych, HIV, żółtaczki, ale też tzw. chorób jednogenowych, czyli np. mukowiscydozy. Również dzięki temu odroczone macierzyństwo Marii ma – już od początku – być bezpieczne i łatwe do skontrolowania. Skupione na celu, czyli osiągnięciu satysfakcji najpierw z prawidłowo donoszonej ciąży, a potem ze zrealizowania się w roli macierzyńskiej, do której wreszcie jest gotowa. Bo właśnie zaliczyła wszystko, co do tej pory oddalało ją od macierzyństwa. Tak jak Zofię z gdańskiej kliniki INVICTA, która przekonuje, że instynkt macierzyński zawsze miała bardzo silny. – Nie zwlekałam. Nie miałam po prostu właściwego partnera, nie było też odpowiednich warunków materialnych i zdrowotnych – tłumaczy. Warunki spełnione przez 54-letnią Marię to: spłacony kredyt mieszkaniowy, zaliczone pięć lat psychoterapii (najpierw grupowa, potem indywidualna), zrealizowane marzenia o podróży dookoła świata. Plus poczucie dojrzałości. Tyle że, patrząc na przekaz płynący z mediów, trudno dziś powiedzieć, czym naprawdę jest ta dojrzałość do dziecka. Jedni utożsamiają ją z instynktem macierzyńskim, który powinien w cudowny sposób dać o sobie znać. Drudzy mówią o gotowości do poświęcenia życia dziecku, kolejni napomykają o rozwoju osobistym, oczytaniu, wykształceniu. To – w połączeniu z nadal mocnym kultem matki Polki – wyjątkowo dezorientuje. W ubiegłym roku średnia wieku pierworódki oscylowała w granicach 30 lat. Ostatnie badania wykazują jednak, że brak dojrzałości do roli matki zgłasza już co trzecia 30-latka. Marzenia i tajemnice Małgorzata Lesińska-Sawicka w swojej nowatorskiej pracy „Socjomedyczne korelaty późnego macierzyństwa” przebadała 179 tzw. starych pierworódek z północno-zachodniej Polski. Większość, zapytana o motywy rodzicielskie, mówiła o wyzwaniu, szansie podniesienia prestiżu społecznego i osobistego. Przyznawały: „Czułam, że brak mi już tylko dziecka”. „Chciałam osiągnąć kolejny etap człowieczeństwa”. „Zaszłam w ciążę, aby mieć komu przekazać swój dorobek”. Aurelia Kurczyńska, psycholog z kliniki INVICTA, słyszy o podobnych powodach zajścia w ciążę. Do tego spora grupa kobiet (w tym również 50+), planując macierzyństwo, jeszcze w fazie prenatalnej wyznacza role i pozycję przyszłych pociech. Często przy matce. – Zdarza się, że kobieta pragnie kolejnego dziecka, bo ma już jedno chore i boi się, że kiedy ona sama będzie wymagała opieki, syn albo córka zostaną sami. Bardzo często wraz z poczuciem upływającego czasu wzrasta lęk przed samotnością. Panie mają nadzieję, że – kiedy się zestarzeją – dziecko będzie im towarzyszyć i pomagać – przyznaje Aurelia Kurczyńska. Krystyna (54 lata, 2-letnia córka z in vitro w klinice INVICTA) przyznaje, że lęk był jednym z powodów napędzających. Nie bała się samotności bez dzieci, lecz bez młodszego o 15 lat partnera, z którym związała się tuż przed pięćdziesiątką. Pani Z., która – prawdopodobnie jako najstarsza kobieta w Polsce, bo 60-letnia – urodziła bliźnięta, obawiała się, że ominie ją doświadczenie uczucia miłości w pełni bezinteresownej. Czyli dawanej i dostawanej od dziecka. Dziedzic – przyszły syn Marii – ma być nie tylko spadkobiercą jej dorobku życiowego (dwa mieszkania, kolekcja odznaczeń kawaleryjskich), ale też systemu wartości (etos ciężkiej pracy, wyrzeczeń, które prowadzą do celu). Poza tym, jeszcze w fazie prenatalnej, miał być czynnikiem nobilitującym. Zanim pojawił się brzuch, oboje z mężem, mimo sukcesów finansowych, uchodzili za nieudaczników albo zbytnio skupionych na sobie egoistów. Udało się; ciąża, którą Maria eksponuje z chęcią, wzbudza same dobre reakcje. Również u szefów, co akurat dla Marii jest bardzo ważne. Wszystkie późne matki z badań Małgorzaty Lesińskiej-Sawickiej mówią o tym samym: kiedy zdecydowały się na ciążę, ich najbliższe otoczenie, do tej pory lekceważące albo współczujące, zaczęło je traktować z szacunkiem. Bo wreszcie przestały się uchylać od rodzicielstwa, może i późno, ale jednak weszły na właściwą ścieżkę. Oczywiście kobiety 50+ nie zamierzają nikomu opowiadać, jak zostały matkami. Włączając najbliższych. – Wolę mówić, że to cud – przekonuje Krystyna. Maria, która kiedyś wygadała się, że jeździ do jednego ze znanych warszawskich ginekologów, przyjęła wersję in vitro z własną komórką. Pani Z., 60-letnia matka bliźniąt, nigdy, nawet w szpitalu, do którego trafiła z zagrożoną ciążą, nie przyznała się do skorzystania z komórki jajowej dawczyni. Przekonywała, że dzieci – podobnie jak inne wydarzenia w życiu, np. wspaniałego męża – po prostu sobie wymodliła. Strategia tajemnicy i wyparcia ma chronić matki menopauzalne przez społecznym naznaczeniem jako inne, w domyśle gorsze, ale też – w dłuższej perspektywie – chronić ich dzieci. – Niestety, zatajanie prawdy o adopcji prenatalnej może mieć wpływ nie tylko na to, jak w przyszłości kobieta odnajdzie się w roli matki, ale też na samo dziecko, któremu już na wstępie odbiera się prawo do własnej historii – przyznaje Aurelia Kurczyńska. Ideałem byłoby, gdyby kobiety jeszcze przed porodem uporządkowały swój świat, utwardzając rozchwiane i niepewne role: one są matkami, bo urodziły i wychowują, a te, które dały komórkę jajową, to dawczynie materiału genetycznego. Jeśli same się z tym pogodzą, w naturalny sposób powinny to przyjąć dzieci, którym od najmłodszych lat dobrze mówić prawdę. Gdzieś w tle wplatając i informację o tym, że mama skorzystała z pomocy dobrej pani, bo sama już nie miała jajeczek. Rozczarowania i lęki Wiele matek z tej grupy zaczyna myśleć o dziecku dopiero, gdy ciąża się rozwiąże. I to je przerasta. Pani Z., która po cesarskim cięciu została wypuszczona do domu (dzieci na kilka tygodni zostały w szpitalu), miała pokarm, więc chciała karmić piersią. Najpierw nie było jak, potem nie potrafiła. Ściągała, mimo że bolało, przynosiła na oddział w butelkach zapakowanych w reklamówki. Pielęgniarki karmiły, ona płakała, a kiedy pytały dlaczego, odpowiadała „nic, nic...”. Na oddziale kręciły się inne matki, wszystkie młodsze. Któraś zapytała, czy przyszła odwiedzić rodzącą córkę, inna prosiła, żeby przyniosła jej coś ze sklepiku, bo rana po cesarce rwie. Kiedy powiedziała, że ma podobnie, przestały pytać. A potem, gdy szła korytarzem, nagle uciekały do sal albo pokazywały ją odwiedzającym mężom czy koleżankom. O niezdrowym zainteresowaniu i nieprzystawalności planów do rzeczywistości mówi też Krystyna: – Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie macierzyństwo. To miała być sielanka: wszyscy uśmiechnięci, szczęśliwi. Tymczasem czułam, że sobie nie radzę nie tylko z tym, że byłam najstarsza na oddziale. Byłam zmęczona nocnym wstawaniem, kolkami, karmieniem piersią. Płakałyśmy obie z córką, tyle że ja z bezsilności. O tym, że otoczenie późnych matek – w ciąży wspierające i nobilitujące – po rozwiązaniu zmienia front, mówią też inne stare pierworódki. Nagle czują się rozliczane, punktowane za błędy. I marginalizowane – jako stare baby, które zaszły w ciążę, bo miały taki kaprys. Do Marzeny Zajdel-Bachty, psycholog i psychoterapeutki z Centrum Medycznego Enel-Med, zgłaszają się późne matki w depresji poporodowej. Przyznają, że przeszarżowały, bo wszystkie siły przeznaczyły na walkę o zajście, a potem utrzymanie ciąży. I teraz, kiedy ich misja zakończyła się zwycięstwem, nie mają ani siły, ani pojęcia, co robić z dzieckiem. Choć zwykle jakoś sobie radzą. Późne matki, w większości podchodzące do życia zadaniowo, w praktyce stosunkowo szybko biorą się w garść. Jednak lekarze położnicy i położne środowiskowe, których opinie o późnych matkach przywołuje w swojej pracy Małgorzata Lesińska-Sawicka, przyznają, że wyróżnikiem tej grupy matek – oprócz obowiązkowości, systematyczności i znajomości literatury parentingowej – jest nadopiekuńczość i wysoki poziom lęku. Boją się, czy poradzą sobie same (rodzice ich nie wesprą, bo sami potrzebują opieki, a partner często nie ma chęci, by włączyć się w opiekę). Każdą infekcję dziecka przeżywają jako ciężką chorobę, pojawia się wcześniej nieobecny lęk o własne zdrowie i osierocenie dziecka. Krystyna opowiada, że taki lęk nie odpuszcza jej nawet, kiedy wszystko idzie po jej myśli. A do tego martwić ją zaczęło też, jak ją kiedyś oceni córka za to, że tak późno się zdecydowała na ciążę. A co będzie jutro? Paradoksalnie wiele późnych matek niemal tuż po porodzie ucieka przed tymi lękami w pracę lub kolejne wyzwania. Wtedy ich dziećmi zajmują się młode nianie, córki przyjaciółek albo młode kuzynki, które na stałe zamieszkują w ich domach. Matki odsuwają się na drugi plan, ale przekonują, że robią to świadomie, bo dzięki temu zapewniają dziecku pakiet maksimum: może obcować z osobą bliższą jej pokoleniowo, jednocześnie czerpiąc z bezinteresownej miłości starej, dojrzałej matki. W ten sposób, omijając etap macierzyństwa dorosłych dzieci, wskakują w rolę babki, w której zresztą społeczeństwo przyjmuje je bez obaw. Schody zaczynają się, kiedy – z otwartą przyłbicą, jako 60-letnie matki – zapisują dzieci do przedszkola. Z. była przy piaskownicy akceptowana jako babcia albo starsza niania, ale kiedy okazywało się, że jest matką, nagle nikt nie chciał z nią rozmawiać. Matki nie pozwalały też, aby ich dzieci bawiły się z jej dziećmi. Geriatryczne pierworódki – mimo że wpisują się w trend „najpierw rozwój, potem dziecko” – spotykają się z niechęcią także w krajach wydawałoby się tak otwartych, jak Wielka Brytania czy USA, gdzie liczba matek 50+ systematycznie rośnie (w 2002 r. było 263, w 2008 r. ponad 500). Szczególnie dziwna wydaje się sytuacja menopauzalnych pierworódek w Stanach, gdzie wydawane są poradniki dla matek 50+ ( Nancy London „Uderzenia gorąca i ciepłe butelki”), ale kobiety, które decydują się otwarcie mówić o swoim późnym macierzyństwie (np. Ann Maloney, która w wieku 49 lat urodziła pierwsze dziecko, a trzy lata później drugie), spotykają się z falą krytyki. Wydawałoby się, że to wyjątki, ale świadome odwlekanie macierzyństwa – na razie uznawane tylko za trend – powoli staje się normą. Również za sprawą ostatnio głośnego prezentu, jaki swoim pracownicom chcą zafundować dwie amerykańskie firmy: kobiety nakierowane na sukces i rozwój mogą liczyć na refundację zamrożenia komórek jajowych. W ten sposób – świadomie odkładając macierzyństwo na później – mają być bardziej zmotywowane do pracy. Ale przesunięcie akceptowalnej granicy rodzicielskich debiutów widać również po podnoszeniu limitu wieku par, którym większość europejskich państw jest gotowych zrefundować zabieg in vitro. W Polsce to nadal zaporowa granica 40 lat, ale już w Holandii 50. Za to w Finlandii, Szwecji czy Portugalii państwo nie pyta swych obywateli o wiek. Niestety, przesuwanie wszelkich granic nie pociąga za sobą dyskusji, jaką cenę zapłacą za to dzieci późnych rodziców. 54-letnia Maria, która w grudniu przez cesarkę urodzi dziecko, na razie nie zastanawia się, co będzie po porodzie. Stosuje starą zasadę Scarlett O’Hary: „Pomyślę o tym jutro”. Czytelne dla niej, ale czy za kilka lat zrozumiałe również dla jej syna? Z. nigdy nie będzie miała okazji tego sprawdzić. Umarła, kiedy jej dzieci poszły do przedszkola.
Coraz więcej kobiet decyduje się na urodzenie dziecka po 35., a nawet 40. roku życia. Czy taka późna ciąża niesie ze sobą więcej zagrożeń zarówno dla matki, jak i dziecka? O problemach późnego macierzyństwa - wywiad z prof. dr. hab. med. Romualdem Dębskim, ginekologiem-położnikiem, endokrynologiem, kierownikiem II Kliniki Położnictwa i Ginekologii CMKP w Szpitalu Bielańskim w Warszawie. Coraz więcej kobiet decyduje się na urodzenie dziecka po 35., a nawet 40. roku życia. Czy taka późna ciąża niesie ze sobą więcej zagrożeń zarówno dla matki, jak i dziecka? Mówi się, że późne owoce są najsłodsze czy taka jest również późna ciąża? A urodzenie dziecka po 40. roku życia kobiety to coraz częstsze zjawisko. Czy to odnosi się również do macierzyństwa? Statystyczna polska mama rodzi pierwsze dziecko w 27. roku życia, ale rośnie liczba kobiet, które myślą o powiększeniu rodziny dopiero po czterdziestce. Co z medycznego punktu widzenia oznacza późne macierzyństwo? ROF. ROMUALD DĘBSKI: Jeśli spojrzeć na problem przez pryzmat biologii rozrodu, trzeba powiedzieć, że optymalny czas na rodzenie dzieci to ten, kiedy kobieta ma 18-20 lat. Patrząc jednak na to zagadnienie realnie, dla wielu kobiet na ciążę jest wtedy za wcześnie. To przecież czas, gdy młode kobiety zdobywają wykształcenie, rozpoczynają pracę zawodową i wcale nie myślą o macierzyństwie. Ale w wielu regionach świata rodzenie dzieci przez kilkunastoletnie dziewczęta jest normą. U nas nie, chociażby ze względu na niesamodzielność społeczno-ekonomiczną. Dlatego szczyt zdolności rozrodczych przypada u nas na okres 20–25 lat. Nie oznacza to jednak, że urodzenie pierwszego dziecka po 25. roku życia niesie ze sobą określoną liczbę zagrożeń. Z medycznego punktu widzenia przyjmuje się, że pierwsza ciąża po 35. roku życia to ciąża późna. O prawdziwie późnym macierzyństwie mówimy, gdy kobieta decyduje się na pierwsze dziecko po 40. roku życia. Jednak trzeba pamiętać, że nie tylko ta pierwsza, ale również kolejna ciąża po czterdziestce jest obarczona znacznie większym ryzykiem powikłań niż te wcześniejsze. Jakie argumenty przemawiają za wcześniejszym rodzeniem? Jest ich wiele. Ale najprostszy: większość kobiet po 40. roku życia jest mniej wydolna fizycznie niż wtedy, gdy miały 20 lat. W związku z tym trudniej im znieść obciążenia, które niesie ze sobą ciąża. Weźmy przykład obciążenia serca. W tygodniu ciąży serce musi przepompować 2-3 litry krwi więcej, co nie pozostaje bez wpływu na kondycję całego organizmu. Często słyszę od pacjentek, że w pierwszej ciąży czuły się doskonale, a teraz, po kilku latach, ciąża je wyraźnie bardziej męczy. Kolejny problem to ten, że u kobiet po 40. roku życia często występują choroby przewlekłe, np. nadciśnienie tętnicze, cukrzyca typu 2, które wpływają na przebieg ciąży i zwiększają ryzyko powikłań. Wreszcie trzeba pamiętać i o tym, że z wiekiem rośnie częstość ciąży mnogiej. Mam pełną świadomość tego, że kobieta, która późno zdecydowała się na dziecko, będzie szczęśliwa, że będzie miała bliźnięta. Ale dla nas, lekarzy, nie ma już tak wielu powodów do radości, ponieważ taka ciąża jest obarczona kilkakrotnie większym ryzykiem powikłań zarówno dla matki, jak i dzieci. Czy rzeczywiście wiek matki decyduje o jakości ciąży? I tak, i nie. Większość ciąż po 40. roku życia kończy się szczęśliwie, ale nie zawsze. Kiedy coś pójdzie źle, nie uda się donosić dziecka, dramat kobiety może być ogromny. Chociażby z tego powodu, że na drugą szansę jest już za późno. To najbardziej dramatyczne sytuacje w położnictwie. Ale późne ciąże mają też swój szczęśliwy koniec. W ubiegłym roku cztery Polki po 50. roku życia urodziły zdrowe dzieci. Nie odmawiam kobietom prawa do rodzenia dzieci po 35. czy 40. roku życia. Ale panie te powinny wiedzieć, że nawet gdy są zupełnie zdrowe, nie cierpią na choroby przewlekłe, ciąża może być nie tylko radosnym oczekiwaniem na dziecko. Do niedawna używano nieeleganckiego określenia „stara pierworódka”, odnoszącego się do kobiet, które pierwsze dziecko rodziły po 30. roku życia. Z punktu widzenia biologii 25 lat to optymalny czas na pierwsze dziecko. Obecnie przeciętny wiek rodzenia pierwszego dziecka to 27-28 lat. Określenia „stara pierwiastka” (nie ma chyba delikatniejszego określenia) używa się w odniesieniu do pań, które pierwszy poród odbywają po 35. roku życia. O kobiecie rodzącej po 40. roku życia mówi się czasem „mama last minute”. Nie lubię tych określeń, ale one funkcjonują i warto wiedzieć, co oznaczają. A bardziej konkretnie? No dobrze. Przede wszystkim o wiele łatwiej zajść w ciążę, mając 20 lat niż wtedy, gdy ma się 40. Innym problemem może być poród. Zwykle po 35. roku życia trwa on dłużej i jest trudniejszy, bardziej obciążający dla kobiety. Jedną z przyczyn jest obniżona elastyczność tkanek, co przekłada się na trudności z rozwarciem szyjki macicy. W położnictwie mówimy wtedy o braku postępu porodu, czyli sytuacji, kiedy wiek kobiety stanowi przeszkodę w urodzeniu dziecka. Koronnym argumentem przeciwko bardzo późnemu macierzyństwu jest większe ryzyko wystąpienia wad chromosomalnych, np. zespołu Downa. Upraszczając – im starsza matka, tym większe ryzyko wystąpienia tej wady. Ok. 30. roku życia ryzyko urodzenia dziecka z zespołem Downa wynosi 1:1000. Nie oznacza to jednak, że dzieci z wadami chromosomalnymi nie rodzą kobiety młode. Co dalej? Po 35. roku życia wzrasta ryzyko zatrucia ciążowego i wystąpienia cukrzycy ciężarnych. Oczywiście umiemy sobie radzić z takimi problemami, dzięki czemu ciąża i poród najczęściej kończą się szczęśliwie. Ale trzeba pamiętać, że nie zawsze możemy zapanować nad powikłaniami. Czy na przebieg ciąży ma wpływ wiek ojca? Na szczęście nie. Zwolennicy późnego macierzyństwa chętnie przytaczają wiek matki Jana Sebastiana Bacha, genialnego kompozytora, który urodził się, gdy miała ona 47 lat. Ale podobno częściej geniusz dziecka łączy się z dojrzałym wiekiem ojca, a nie matki. W organizmie zdrowego mężczyzny stale powstają nowe, pełnowartościowe plemniki, zdolne do zapłodnienia jajeczka. Plemniki tworzą się przez całe życie dorosłego mężczyzny. Plemnik dojrzewa ok. 100 dni. A więc u mężczyzny mającego 40 lat i 3 miesiące plemnik, który może brać udział w zapłodnieniu, powstał, gdy miał on 40 lat. Kobieta rodzi się z określoną liczbą jajeczek i nie ma sposobu, aby zwiększyć ich liczbę. Komórki jajowe powstają w okresie życia wewnątrzmacicznego, więc są starsze niż same kobiety, których wiek liczy się od chwili narodzin. Z wiekiem podlegają one selekcji, dojrzewają i albo powstaje z nich nowe życie, albo giną. Z czasem też komórki jajowe wymagają znacznie większej stymulacji hormonalnej, aby mogły się w pełni rozwinąć. Komórki jajowe, które dojrzewają i owulują u kobiety w wieku 40-45 lat, częściej niż u młodych kobiet mają nieprawidłowości genetyczne. A ryzyko poronień także wzrasta z wiekiem? Tak, i to bardzo wyraźnie. Im większe ryzyko wad chromosomalnych, tym większe ryzyko poronień. Po 40. roku życia kobiety ronią ponad 40 proc. ciąż, po 45. – połowę. Czy dzieci urodzone przez dojrzałe mamy są słabsze, mają niższą wagę urodzeniową? Jeśli w ciąży nie rozwinęła się żadna patologia, dzieci rodzą się zdrowe. Powiem więcej. Dzieci urodzone przez dojrzałe kobiety są zazwyczaj staranniej pielęgnowane, mają stwarzane często lepsze warunki do rozwoju, podobno rzadziej chorują. Wróćmy jeszcze do samego porodu. Powiedział Pan, że u dojrzałej kobiety jest on trudniejszy. Czy panie te rodzą siłami natury, czy też decydują się na cesarskie cięcie? To sprawa indywidualna. Ale statystyki potwierdzają, że u większości takich mam ciążę rozwiązuje się poprzez cesarskie cięcie i ma to swoje uzasadnienie medyczne. Często mamy do czynienia z nieprzygotowaną do porodu szyjką macicy, jej ograniczonymi możliwościami do rozwierania się. Ale trzeba spojrzeć na to jeszcze inaczej. Poród przez cesarskie cięcie jest łatwiejszy do kontrolowania, monitorowania jego przebiegu niż ten odbywający się siłami natury. Poza tym powszechnie uważa się, choć nie jest to do końca prawda, że dzieci, które przyszły na świat poprzez cesarskie cięcie, mają mniej problemów zdrowotnych. Więc panie, które najprawdopodobniej będą rodziły tylko jeden raz po czterdziestce, często naciskają na zakończenie ciąży cięciem cesarskim. Często słyszy się, że późna ciąża odmładza kobietę, odsuwa procesy starzenia się. Czy to prawda? Ciąża nie odmładza biologicznie kobiety. Każda, niezależnie od wieku kobiety, jest dużym obciążeniem, potężnym wysiłkiem dla jej organizmu. Nie chciałbym, aby odczytano to, że jestem przeciwnikiem rodzenia dzieci. Ale nie oszukujmy się, kobieta, która urodzi kilkoro dzieci, ma bardziej wyeksploatowany organizm niż ta, która w ogóle nie rodziła. Jednak to wcale nie znaczy, że jest zdrowsza. Inną sprawą jest psychologiczny aspekt późnego rodzicielstwa. Sam mam 4-letniego syna i kiedy jestem w przedszkolu, wśród młodszych niż ja rodziców, czuję się o wiele młodziej. Nabieram energii, muszę dbać o swoją kondycję, być na bieżąco z nowinkami zabawkarskimi itd. Sądzę, że podobnie odczuwają to kobiety. Często słyszę od swoich pacjentek, że po urodzeniu dziecka czują się spełnione, w pełni kobiece. Rozumiem to i cieszę się razem z nimi. Jednak moje już wieloletnie doświadczenie zawodowe podpowiada, aby namawiać panie do wcześniejszego macierzyństwa, kiedy ciąża nie niesie ze sobą tylu zagrożeń zarówno dla kobiety, jak i dla dziecka. Mieszkanie, kariera zawodowa – to są ważne argumenty, aby nie rodzić dzieci zaraz po skończeniu studiów. Ale lepiej nie odkładać tego w nieskończoność. W biologii, także tej, która nas dotyczy, wszystko ma swój czas i warto z niego korzystać. Badania prenatalne Obecnie w każdej ciąży, niezależnie od wieku, na podstawie badania ultrasonograficznego i czasami oznaczeń biochemicznych powinno się ocenić indywidualne ryzyko wystąpienia wad chromosomalnych. Jeżeli badania te wskazują na wysokie ryzyko, sugeruje się celowość wykonania badania inwazyjnego – amniopunkcji, biopsji kosmówki, w wybranych sytuacjach pobrania próbki krwi dziecka. Ale z drugiej strony prowadziłem wiele ciąż kobiet po 40. roku życia, u których nie było uzasadnienia do wykonywania takich badań. miesięcznik "Zdrowie"
ciąża w późnym wieku forum